Czas
obalić mity o kotach, które stawiały te przesympatyczne zwierzęta w złym
świetle.
Koty od
wieków traktowane były przez ludzi bardzo nieufnie. Te chodzące swoimi drogami
zwierzęta denerwowały swoim niezależnym charakterem. Dziś koty wzbudzają trochę
mniej emocji, ale nadal krążą o nich różne, nie zawsze pochlebne legendy.
Sprawdźmy, jak jest naprawdę. Obalmy lub potwierdźmy prawdy i mity o kotach.
Koty roznoszą wściekliznę ?
Łatwo oskarżyć koty o
przenoszenie tej groźnej choroby. Mają przecież daleko idący kontakt z myszami
i szczurami. Jednak w naszym kraju najbardziej narażone na wściekliznę są
zwierzęta i ludzie mający do czynienia z lisami. Choroba ta występuje też u
jenotów, saren, kun, borsuków, nietoperzy i wiewiórek, u bydła, koni i psów.
Ludzie zarażają się wścieklizną naprawdę bardzo rzadko. W ostatnich latach było
to kilka przypadków rocznie i żaden z nich nie był skutkiem kontaktów z kotem.
Koty zarażają toksoplazmozą ?
Toksoplazmoza jest bardzo
groźną chorobą, najczęściej wykrywaną u kobiet w ciąży. Nieleczona może
powodować bardzo daleko idące uszkodzenia płodu, tak więc nie należy w żadnym
wypadku jej lekceważyć. Większość osób po prostu nie robi sobie badań na
obecność wirusa tej choroby, stąd wykrywana jest ona głównie u ciężarnych. Koty
przenoszą toksoplazmozę, ale znacznie częściej zarażamy się nią z innych źródeł
- w Polsce najczęstszą przyczyną zachorowań jest zjedzenie zainfekowanego
mięsa, ewentualnie nieumytych warzyw, kolejną kontakt z zakażoną ziemią np. w
ogródku. Pozbycie się kota nie uchroni nas więc przed ryzykiem.
Koty uczulają ?
Wbrew powszechnemu mniemaniu
ludzie nie są uczuleni na kocią sierść, ale na białko zawarte w ślinie tych
zwierząt. Kot, myjąc się, roznosi cząsteczki tego białka po całym ciele.
Ogolenie kota do gołej skóry nie załatwi więc problemu. Można oczywiście się
odczulać, ale w ekstremalnych przypadkach trzeba będzie kota oddać.
Kot i pasożyty
Nie mamy czego się obawiać
nawet, jeśli nasze koty polują. Od myszy lub ryjówek kot może wprawdzie zarazić
się np. tasiemcem, ale nie jest to groźne dla nas. Najczęściej koty zarażają
się pasożytami przenoszonymi przez pchły. Są to jednak pasożyty zwierzęce,
które w naszych organizmach będą miały spory kłopot z zadomowieniem się. –
Najpowszechniejszym tasiemcem kotów jest dipylidium. Tasiemiec dostaje się do
organizmu kota w wyniku upolowania innego zwierzęcia, będącego nosicielem
niedojrzałej formy pasożytniczej – mówi dr. Maciej Dąbski, weterynarz. –
Larwalne formy tego tasiemca przenoszone są przez pchły, rzadziej przez wszy.
Ze wszystkich rodzajów pasożytów jelitowych tasiemce stanowią najmniejszy
problem. Ich inwazja w jelitach może być jednak przyczyną istotnej rywalizacji
pokarmowej z żywicielem i powodować u niego ubytki masy ciała oraz zmierzwienie
sierści. Nam nic nie grozi.
Koty mogą zadusić dziecko?
To przekonanie wynika z faktu,
że koty bardzo lubią układać się przy ludziach, ogrzewając ich ciała,
jednocześnie ogrzewając swoje. Możemy się obawiać tego, że kot, kładący się na
małym dziecku może oczywiście spowodować kłopoty z oddychaniem. Wystarczy
jednak nie dopuszczać, by kot spał w łóżeczku naszego niemowlaka, a nic się nie
stanie. Kot jest bardzo mądrym zwierzęciem i nie zrobi z z premedytacją nic
złego. Chyba, że ma jakieś problemy psychiczne, ale dotyczy to i tak o wiele
częściej ludzi niż kotów. "Normalny" kot wbrew innej powszechnej
opinii nie rzuca się też na poruszającą się podczas oddychania krtań, już
prędzej zainteresują go drgające rzęsy i "polując" na nie może
drapnąć. Rada? Nie zostawiać niemowlaka w jednym łóżku z kotem. Oczywiście nie
unikniemy zadrapań - jednak przede wszystkim dlatego, że nie uczymy dzieci od
początku, iż kot to nie zabawka.
Mimo
pewnych "wad" koty nie są więc naszymi wrogami. Za to mogą pomagać w
leczeniu.
Na zachodzie koty wykorzystywane są w domach opieki, jako zwierzęta potrafiące szybko nawiązywać więzi z mieszkańcami tych placówek. Nawet krótkie spotkania ze zwierzętami mają pozytywny wpływ na ludzką psychikę. Poprawiają nastrój, zmniejszają poczucie samotności.Powstała nawet osobna gałąź terapii o nazwie felinoterapia (od łacińskiego słowa felix - kot). - Felinoterapia ma ogromny wpływ na nasze zdrowie - twierdzi Renata Biegaj, terapeutka wykorzystująca w swojej pracy elementy felinoterapii. – Udowodniono naukowo, że kontakt z kotem zmniejsza ryzyko chorób serca i układu krążenia. Zmniejsza się bowiem ciśnienie krwi, a nawet poziom cholesterolu.
Koty leczą także reumatyzm. I nie
powinniśmy korzystać tu z ludowych rad naszych babć, twierdzących, że na
reumatyzm najlepsza jest skórka z kota. - Jak najbardziej leczy nas żywy,
zdrowy kot! - mówi Renata Biegaj. – Głaskanie czy przytulanie kota to najlepsza
gimnastyka dla naszych stawów. Ćwiczymy nawet nie zdając sobie z tego sprawy, a
nasze stawy zaczynają znów działać coraz sprawniej. Niebagatelne znaczenie ma
też temperatura ciała kota - kot nigdy nie jest zimny.
Samo towarzystwo kotów wpływa
terapeutycznie. Ich dotykanie stymuluje
organizm do wydzielania endorfin, wywołujących u nas dobre samopoczucie, i
obniża poziom hormonów stresu - kortyzolu i noradrenaliny. Posiadacze kotów
rzadziej statystycznie cierpią na zaburzenia snu, rzadziej biorą leki czy
odwiedzają lekarza.
Zwróćmy także uwagę na kocie
mruczenie. - Kot mrucząc wyraża swoje zadowolenie. Mruczą jednak także, kiedy
są przestraszone, ciężko chore, gdy umierają, ale też, gdy rodzą młode. Mruczą
nie tylko koty domowe, ale także dzikie: lwy, gepardy, oceloty, serwale i pumy
- mówi Renata Biegaj. Czy uspokajający dźwięk wydobywający się z pyszczka
mruczącego kota pomaga nam jedynie przy stresie? Naukowcy dowiedli, że sprawa
jest o wiele bardziej tajemnicza i skomplikowana.
Kocie wibracje mają bardzo stałą częstotliwość i wspomagają regenerację kości, ścięgien, wiązadeł i mięśni i przynoszą ulgę w bólu. Doktor Clinton Rubin z Nowego Jorku przeprowadził eksperymenty na kurczętach i królikach, umieszczając je na wibrujących platformach i dowiódł, że nastąpiło wzmocnienie szkieletu i wzrost gęstości tkanki kostnej. Stymulacja wibracjami działa przeciwbólowo. Niskie częstotliwości wpływają leczniczo na ścięgna i poprawiają ruchliwość stawów. Najszybsza regeneracja kości zachodzi przy maksimum natężenia mruczenia niemal wszystkich gatunków kotów.
Gdy w domu ma pojawić się
noworodek, niektórzy rodzice zastanawiają się, czy obecny już kot nie będzie
stanowił zagrożenia dla nowego członka rodziny. Wokół futrzastych czworonogów
narosło bowiem wiele mitów… Ile jest w nich prawdy? Czy zwierzę pomaga w
rozwoju dziecka, czy też może być dla niego niebezpieczne?
Pies jest bezpieczny. A kot…?
O tym, że większość psów
bardzo dobrze znosi obecność małego dziecka, wie niemal każdy. Nieco inaczej ma
się sprawa z kotami. Nasze domowe tygryski zupełnie inaczej traktują relacje z
ludźmi: ponieważ preferują hierarchię poziomą, dla nich jesteśmy raczej
partnerami niż szefami.
Pierwsze kontakty
Obowiązują więc podobne zasady
jak w przypadku psiaków: uważnie obserwujemy zachowanie zwierzaka i jeśli wszystko
jest w porządku (a tak zwykle bywa), jeśli nie ma strachu ani agresji, możemy
spokojnie pozwolić na wzajemne kontakty. Na samym początku lepiej nie zostawiać
malucha sam na sam z kotem, ale zagrożenie jest jeszcze mniejsze niż w
przypadku psów, bo koty nie walczą z ludźmi o pozycję w stadzie.
Przesądy
Tym bardziej zadziwia, że
właśnie na temat kotów powstało kilka krzywdzących stereotypów, które
utrudniają budowanie więzi między małym człowiekiem a zwierzakiem. Na początek
przesąd najbardziej absurdalny – może się wydawać zabawny, ale tylko do
momentu, gdy sobie uświadomimy, że przyczynił się do bezdomności niejednego
kota…
Powodują
bezpłodność ?
Trudno dociec, skąd wziął się
taki pogląd, ale niektórzy ludzie naprawdę są przekonani, że niemowlę
(zwłaszcza dziewczynka) przebywające w jednym domu z kotem nabawi się
bezpłodności. Nie trzeba chyba dodawać, że nie istnieją na ten temat żadne
badania ani statystyki, a samo przekonanie o szkodliwości zwierzaka na układ
płciowy człowieka należy wrzucić do tego samego worka co strach przed czarnym
kotem.
Duszą małe dzieci ?
Utarło się też przekonanie, że futrzaki z miłości chętnie kładą się na szyjach niemowląt i tym samym mogą je przez przypadek zadusić. Jest to oczywiście ewidentna bzdura: pamiętajmy, że kotka kładzie się nawet na nowonarodzonych kociętach, którym z tego tytułu nie dzieje się żadna krzywda… Kociak sam wie, jak się zachować, żeby nie zrobić krzywdy, i nawet jeśli położy się na szyi małego dziecka, nie wyrządzi tym żadnej szkody. Inna sprawa, że tygryski wybierają raczej przytulanie się do naszych pociech zamiast kładzenia się na nich.
Mogą rozszarpać gardło ?
Jako urodzeni i nie do końca
oswojeni myśliwi, koty rzeczywiście uwielbiają polowania, ale obiektem nocnych
łowów nie czynią poruszającej się ludzkiej grdyki, jak przekonują niektórzy.
Zamiast dusić czy rozszarpywać koty wywierają zbawienny wpływ na fizyczny i
psychiczny rozwój dziecka. Udowodniono m.in., że wydzielają korzystne dla
organizmu (i niezbędne do życia) jony ujemne.
Spokój
Poza tym uspokajają i uczą
wrażliwości poprzez sam kontakt: przytulanie, głaskanie oraz rzecz jasna
mruczanki, które na wiele maluchów działają lepiej niż jakakolwiek kołysanka.
Dlatego już małe dziecko może bez obaw z naszej strony spać z kociakiem.
Ciekawość świata
Zdecydowana większość maluchów
pod wpływem impulsu dąży do bliskiego, fizycznego kontaktu z nowo poznanym
stworem. Jeśli na to pozwolimy, w naszej pociesze rozwinie się chęć odkrywania
nieznanego, dziecko będzie odważniejsze, a przez ciągłe dostarczanie nowych,
zróżnicowanych bodźców także bardziej inteligentne.
Wspomaganie fizycznego rozwoju
Dążąc do pogłaskania czy
przytulenia zwierzaka maluch musi się oczywiście ruszyć – poprawia się więc
koordynacja, a nowe umiejętności przyswajane są łatwiej i szybciej. Wiele
dzieci uczy się siedzieć, stać i chodzić właśnie dzięki czworonożnym
przyjaciołom, korzystając z ich pomocy oraz wsparcia. Z tych samych powodów
futrzaki z powodzeniem pełnią rolę terapeutów dla dzieci cierpiących m.in. na
autyzm czy porażenie mózgowe.
Wrażliwość, empatia
W kontaktach z ludźmi dzieci
szybko są uczone odczytywania sensu słów i tonu głosu, ale to zwierzęta są dla
naszych pociech źródłem wiedzy o subtelnej mowie ciała. Obserwując zachowanie
czworonogów, które postawą, ruchami uszu, ogona i wąsów, językiem oraz miną
jasno sygnalizują swoje zamiary, nastroje i potrzeby, maluchy ćwiczą
spostrzegawczość, zdolność przewidywania, zrozumienie innych żywych stworzeń,
delikatność, wyczucie… Nabycie takich zdolności w młodym wieku trudno
przecenić, bo to one będą decydowały o relacjach z rówieśnikami przez wiele
następnych lat.
Tylko zalety
Wystarczy więc zadbać o to, by uniknąć sztampowego myślenia i często popełnianych błędów, by z towarzystwa zwierzaka wszyscy domownicy – zarówno my, jak i dziecko oraz sam pupil – czerpali same korzyści. Dzieci wychowujące się w „zezwierzęconym” domu są znacznie bardziej kontaktowe niż te, które nie mają kontaktu z fauną. Można oczywiście zapoznawać pociechę ze światem istot żywych za pomocą rybek, patyczaków czy gekona, ale oglądanie stworzenia przez szybę nigdy nie zastąpi dotyku języka, ciekawskiego nosa i miękkiego futra.
Kocia
mowa ciała
Myślisz, że znasz swojego
kota? Może się okazać, że bardzo się mylisz. Nasi pupile próbują się z nami
komunikować za pomocą mowy ciała i wysyłają sygnały, które jednak przez
większość właścicieli zwierzaków są bardzo często opacznie rozumiane.
Ogon uniesiony i zagięty na
końcu – oznacza, że kot jest w postawie neutralnej. Podczas przechadzki koniec
ogona porusza się do przodu i do tyłu.
Uniesiony i wyprostowany na
całej długości – pozdrowienie innego
kota lub człowieka. Ogon w takiej pozycji możemy zauważyć u kota, który wita
nas po powrocie do domu, po czym zwierzak zaczyna się ocierać o nasze nogi.
Jest to również oznaka chęci do zabawy. Kiedy pogłaszczemy kota po grzbiecie,
jego ogon uniesie się do tej pozycji.
Małe kocięta, które witają
matkę podnoszą ogonki i ocierają się o nią, prosząc o pokarm. Kiedy kot leży
wyciągnięty z uniesionym ogonem, to znak, że się relaksuje.
Uniesiony i wyprostowany na
całej długości, drżący – pozycja
przybierana przy znaczeniu terenu. Tylne nogi kota są wtedy wyprostowane.
Zdarza się także u kastratów, gdy znajdują się w miejscu, w którym nie czują
się zbyt pewnie.
Odchylony na jedną stronę
– widoczny u samic, które gotowe są na
pokrycie przez samca.
Ogon porusza się, kiedy kot
siedzi – badanie terenu. W ten sposób
kot sprawdza, co się dzieje za nim. Może oznaczać również irytację.
Machanie ogonem – oznacza, że kot jest zdenerwowany,
zaniepokojony, zirytowany, coś mu się nie podoba (odwrotnie niż u psa), lub
szykuje się do walki. Często towarzyszy mu przy tym charakterystyczne
mruczenie.
Łukowato wygięty ogon ze
zjeżoną sierścią – kot waha się między
atakiem a obroną. Szczególnie młode koty przybierają taką postawę wobec psów.
Zjeżona sierść na ogonie, ale ogon wyprostowany lub skierowany w dół, obserwuje
się gdy zaczyna przeważać agresja.
Ogon opuszczony, zawinięty
przy tułowiu – kot jest zadowolony, leży
w komfortowych warunkach. Uwaga! U przestraszonego kota jest to postawa
obronna.
Ogon pionowo uniesiony, gdy kot jest na plecach – pozycja krańcowo obronna, chroniąca kark. Zwykle następuje po poprzedniej postawie.
7
mitów na temat kotów
Jaka jest prawda?
Mimo tego, że od wieków koty
są naszymi towarzyszami, wiele osób ma o nich błędne opinie. Wśród ludzi krąży
wiele krzywdzących kota przesądów i naleciałości z wielu, wielu lat. Chyba nie
ma na świecie zwierzęcia innego niż kot, które byłoby źródłem inspiracji dla
powstania tak wielu nieprawdziwych opinii. Często wynikają z błędnego
odczytywania ich intencji lub niepotrzebnego porównywania ich z psami. Przecież
to zupełnie różne zwierzęta, o znacząco odmiennym charakterze. Jaka jest prawda
o kotach? Przedstawiamy najbardziej popularne o nich mity.
Kot zawsze spada na cztery
łapy ?
Niestety, nie zawsze. Podobnie
jak przysłowiowa kromka chleba nie zawsze spada na podłogę stroną posmarowaną
masłem. Oczywiście każdy kot instynktownie podczas upadku z wysokości ustawia
się tak, by nie upaść na plecy. W locie próbuje dokonać obrotu ciała, by
wylądować na cztery łapy. Nie zawsze jednak wysokość jest na tyle odpowiednia,
aby zwierzak mógł dokonać właściwego obrotu kręgosłupa. Zdarza się więc, że gdy
kot spadnie ze stosunkowo małej wysokości, nie zdąży poprawnie ustawić ciała i
może się to skończyć złamaniami kości.
Kot pije mleko ?
Pijące mleko koty zwykle
pojawiają się w bajkach. Wiele osób wyobraża więc sobie, że mleko to jeden z
kocich przysmaków. Tymczasem u wielu mruczków mleko powoduje silne biegunki i w
efekcie wycieńczenie zwierzęcia. Jeśli kot dobrze na mleko reaguje, można od
czasu do czasu je podawać, jednak nie powinien to być jego stały napój. Kot przede
wszystkim musi mieć dostęp do czystej, świeżej wody. Może być mineralna lub z
kranu (zawsze przegotowana), o temperaturze pokojowej. Przez podawanie napojów
(i innego pożywienia) prosto z lodówki, można zafundować zwierzakowi poważną
chorobę.
Koty są samotnikami ?
To kolejny, szeroko rozpowszechniony mit. Większość problemów zgłaszanych specjalistom przez właścicieli kotów pochodzi stąd, że wychodząc z powyższego założenia właściciel funduje kotu długie godziny (nawet dni) w zamkniętym mieszkaniu, bez właściwych stymulacji i bez swojej obecności. A przecież stęskniony kot, podobnie jak pies, często czeka przy drzwiach na powrót swojego pana i wręcz domaga się poświęcenia mu uwagi. U mieszkającego pod jednym dachem ze swoim właścicielem kota, więź zwierzęcia i człowieka może być bardzo silna. Kot po prostu lubi przebywać z ludźmi, których kocha.
Kobieta w ciąży powinna pozbyć się kota ?
Specjaliści nie widzą potrzeby
pozbywania się kotów tylko dlatego, że kobieta zaszła w ciążę. Fakt,
największym kocim zagrożeniem dla ciężarnych jest toksoplazmoza, a pasożyty te
mogą znajdować się w zwierzęcym kale, jednak aby uniknąć ryzyka zarażenia
przyszła mama nie powinna sama czyścić kociej kuwety, a jeśli już musi sprzątać
kocie odchody, najlepiej by zachowała środki ostrożności.
założyła rękawiczki, a potem
dokładnie umyła ręce. Warto przy tym pamiętać, że ryzyko zarażenia się od kota,
który żyje w mieszkaniu i ma ograniczoną przestrzeń poruszania się, przez co
nie może polować na dzikie zwierzęta, np. gryzonie i niewielkie ptaki, jest
bardzo małe.
Koty przywiązują się tylko do
miejsca ?
Między bajki można włożyć
obiegowe opinie, że kot przywiązuje się nie do człowieka, a do miejsca. Tak jak
ludzie, koty mają różne osobowości i każda z nich jest niepowtarzalna, w pewnym
stopniu jest to również zależne od rasy, oraz od waruków i atmosfery w jakiej
kot dorastał w njmłodszych latach swojego życia - jeden będzie samotnikiem, a
drugi domową maskotką, tulącą się do wszystkich domowników. Poza tym zdarza
się, że przeprowadzka jest dla kota ciężkim przeżyciem. Zauważono, że kiedy
zwierzak zmienia miejsce zamieszkania wraz ze swoim właścicielem, to właśnie
dzięki jego obecności nie ma problemów z adaptacją w nowym otoczeniu.
Koty są fałszywe, złośliwe,
zimne i nieprzystępne ?
Zakorzenione wieki temu
zabobony uczyniły z kotów zwierzę niemal diabelskie, złe i niesympatyczne. Za
fałsz brano ich niezależność i szukanie własnych ścieżek. Często mówi się o ich
nieprzystępności i złej aurze, jaką roztaczają. Te powtarzane opinie są dla
kotów bardzo krzywdzące, bo zwierzęta te nie są ani fałszywe, ani nieprzyjazne
dla człowieka. Po prostu mają własny język ciała i wzór zachowań. Ten kto je
pozna, z pewnością zrozumie kocie intencje i ich uczucia
Koty śmierdzą ?
Kot jest jednym z
najczystszych zwierząt na świecie. Owszem, zdarza się, że w mieszkaniu, w
którym żyją koty, specyficznie pachnie. Nie są temu jednak winne koty, a sam
właściciel. Brzydki zapach pojawia się, gdy ktoś zbyt rzadko sprząta kocie
kuwety lub ma zbyt dużą liczbę kotów, które w stresie zaczynają oddawać mocz po
kątach. Poza tym nieprzyjemną woń wydaje mocz niekastrowanego kocura, który
znaczy swój teren. Natomiast wykastrowany kocur nie znaczy terenu, więc w domu
nie czuć jego zapachu.
Felinoterapia,
czyli kot na zdrowie
Są miłe w dotyku, ciepłe i
przyjemnie mruczą. Nic dziwnego, że dołączyły do grupy zwierząt, które leczą.
Wykorzystuje się je w wielu terapiach. Warto docenić wielką moc kotów.
Felinoterapia to nic innego jak terapia z wykorzystaniem kota. Niezwykłe
właściwości futrzaków pomogły już wielu ludziom. Bywa, że same znajdują chore
miejsca na naszym ciele, kładąc się to na klatce piersiowej, to na nerkach
(jeśli np. leżymy na brzuchu) lub kolanach.
Ludzie, którzy zaczynają spać
z kotami, zauważają u siebie mniejsze dolegliwości lub całkowitą poprawę
zdrowia. Udowodniono zresztą, że głaskanie zwierzęcia wyrównuje ciśnienie krwi.
Badania naukowe wykazały również, że osoby żyjące w towarzystwie zwierząt mają
niższy poziom złego cholesterolu. Poza tym dotykanie miękkiej kociej sierści
łagodzi bóle reumatyczne rąk, ponieważ pacjent podczas głaskania mimowolnie
gimnastykuje mięśnie i stawy.
Zwierzęta akceptują ludzi takimi, jacy oni są. Nie widzą cech zewnętrznych i dysfunkcji, dlatego nie piętnują. Już wiele lat temu doceniono to w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Dziś felinoterapia jest tam niezwykle popularna. Terapeuci odwiedzają z kotami ośrodki opieki, domy seniora, a nawet więzienia. Głaskanie kota uspokaja człowieka, a przebywanie z nim daje dużo radości. Możliwość dotykania futra zwierzęcia sprawia, że ludzie bardzo się wyciszają. To świetna terapia dla osób nadpobudliwych. Udowodniono, że kot może stać się też niezastąpionym terapeutą dla molestowanych dzieci. Mruczki pomagają im od nowa nabierać zaufania i przełamywać lęki. Z felinoterapii szczególnie korzystają najmłodsi z ADHD, autyzmem i chorobą Downa, ponadto osoby upośledzone intelektualnie, nadpobudliwe ruchowo, borykające się z chorobą Alzheimera, Parkinsona i po wylewach krwi do mózgu.
Pod wpływem kotów starsi
ludzie pogodnieją, a skazańcy łagodnieją. W USA zwierzęta cieszą się tak dużą
popularnością, że więźniowie po felinoterapii wykupują je i zabierają do domów,
gdy już odsiedzą karę. W Szwecji coraz częściej wykorzystuje się felinoterapię
w leczeniu dzieci autystycznych. Mali pacjenci dzięki futrzakom otwierają się
na świat.
Niektórzy są zdania, że
najbardziej odpowiednie w tego rodzaju terapii są koty takie, które pozwalają
się do woli głaskać i nigdy nie mają dość ludzi np. DEVON REKSY.
Felinoterapeuci, czyli specjaliści leczący za pomocą kotów przekonują, że
uzdrawiającą moc mają czworonogi wszystkich ras. Zwierzaka, który jest naszym
towarzyszem w domu, nie trzeba też specjalnie trenować czy tresować. Jednak,
gdy koty mają mieć styczność z większą grupą osób i uczestniczyć w zajęciach
terapeutycznych muszą spełniać szereg warunków i przejść odpowiednie szkolenia.
Przede wszystkim są to testy predyspozycji.
W Ameryce, gdzie po raz
pierwszy zaczęto wykorzystywać koty do leczenia ludzi, zwierzętom zrywano
pazury i przycinano zęby, aby nie skrzywdziły np. dziecka. Okazało się, że jest
to zbędne. Dziś w zajęciach terapeutycznych dyskwalifikować może kota jedynie
nadpobudliwość i agresja.
W dziedzinę terapii z roku na
rok wkracza coraz więcej kotów. W Polsce z powodzeniem funkcjonują
stowarzyszenia, które zajmują się felinoterapią, choć ciągle nie jest ona tak
popularna jak dogoterapia czy hipoterapia. Warto jednak podkreślić, że w
Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie pracuje na etacie jeden
Mruczek, który pomaga chorym na schizofrenię. Regularnie jest doprowadzany na
terapię. Kto wie, może więcej polskich placówek medycznych pomyśli o takim
terapeucie?